środa, 17 kwietnia 2024

Praski Festiwal Piwa 2024

Drugi weekend kwietnia, to wspaniały dla mnie czas. Tych kilka dni temu, wybrałem się do Pragi, w celu typowo piwnym. W tych dniach, postanowiłem odwiedzić dwanaście browarów (wkrótce relacje) oraz coroczną imprezę piwną pod nazwą Praski Festiwal Piwa (Pražský festival piva). Była to moja druga wizyta na tej imprezie. Pierwszy raz byłem na niej dwa lata temu. 

Praski festiwal, któy tym razem odbył się w dniach 12-13 kwietnia, ponownie zasiedlił pawilon na stołecznych Holeszowicach. Dokładny adres to Bubenské nábř. 306, hala 13. Festiwal ten, mimo iż stołeczny i taki ogólnokrajowy, a nawet międzynarodowy, to w porównaniu chociażby do Warszawskiego Festiwalu Piwa, impreza dosyć kameralna. 

W tym roku, festiwal gościł 50 wystawców (większość to browary), ale byłą też miodosytnia i to z Polski. Czeskich browarów było 23, reszta to zagranica. Z Czech, mogliśmy skorzystać z oferty takich znanych marek, jak chociażby: Sibeeria, Bad Flash, Axiom, Cobolis, Zichovec, Antoš, SQBRU, czy ... Budvar. Zagranica, to browary z USA, Wielkiej Brytanii, Danii, Chorwacji, Węgier, Austrii, Niemiec i Polski. Nasz kraj reprezentowały: Funky Fluid, Magic Road, Nepomucen, Pinta, Pinta Barrel Brewing oraz miodosytnia Quantum Satis Mead.
 
Większość piwa, jakie skosztowałem, to pilsy i inne lagery. Głównie z czeskich browarów, ale także z tych zagranicznych. Poziom większości z nich był wysoki, choć trafiały się i wpadki. W większości degustacji, towarzyszył mi serdeczny piwny kumpel Kuba Niemiec (The Beervault).  

Ceny piw różne. Najtańsze oczywiście lagery, pilsy i ogólnie klasyka. Najdroższe pastry souery, imperialne stouty i tym podobne sztosiwa. Można było zamawiać piwa w pojemnościach 100, 200 i 300 mililitrów. Dostępne były też piwa w butelkach i puszkach. Płatność za pomocą opaski festiwalowej, którą doładowywało się na stoisku festiwalowym. Taka różnica między Pragą, a Warszawą.
 
Praski Festiwal, nie dość, że zdobywa coraz większą renomę w samych Czechach, to także jest coraz bardziej rozpoznawalny na świecie. Cała masa gości z zagranicy, w tym także z Polski. Jak pamiętam, dwa lata temu, z Polski oprócz mnie i Michała Saksa, były tylko dwie osoby z naszego kraju, które to mieszkają w Pradze. Tym razem, było sporo znajomych z branży piwnej, co bardzo mnie ucieszyło. Ucieszyło mnie też to, że sporo Czechów rozpoznało mnie, przywitało się i stuknęło szklaneczką piwa. Bardzo, bardzo mi się miło zrobiło. 
 
Ogólnie rzecz ujmując, Praski Festiwal Piwa, to super impreza, bardzo kameralna, ale przyjemna. Do tego, jeszcze jedzeniowozy i ogródki piwo-imprezowe wokół pawilonu festiwalowego. Cacy. W tym roku, szerszy był także dostęp do toalet. Kolejek z 2022 już się nie uświadczyło. 
 
Tak mi się podobało, że jeśli się nic złego nie wydarzy, to w przyszłym roku znowu się zjawię na kolejnej edycji Praskiego Festiwalu Piwa. Poniżej kilka zdjęć z tejże imprezy. Miało być więcej, ale tak miło było, że zapomniałem, że mam aparat z sobą. Przepraszam. W przyszłym roku się poprawię. 
 










niedziela, 24 marca 2024

IV Warmińskie Bitwy Piwne w Browarze Warmia - eleminacje część 4 - Berliner Weisse z warzywami

Tak jak miesiąc temu, przedostatni czwartek miesiąca, to kolejne spotkanie z cyklu Warmińskie Bitwy Piwne. Tym razem, podczas czwartych eliminacji, spotkali się trzej z czterech walczących piwowarów, a byli nimi: Karol Wieczorek, Kuba Szymański i Piotr Starowicz. Czwarty z zawodników, czyli Marcin Surma, nie dotarł do Browaru Warmia. W tym czasie wylegiwał się na urlopie.
 
Karol Wieczorek, Piotr Starowicz, Kuba Szymański
 
Panowie walczyli ze sobą bardzo egzotycznym orężem, a mianowicie stylem Berliner Weisse, ale z dodatkiem warzyw.
 
 
Jak ostatnio, bitwę poprowadziło dwóch najlepszych konferansjerów na Warmii i Mazurach, czyli Bogdan Sadowski i ja Browarnik Tomek.
 
 
Jak co miesiąc, przyszło wielu chętnych na degustacje tych egzotycznych piw. Co bardzo cieszy, pojawiło się wiele osób, które były po raz pierwszy. Znaczy się, fama tego konkursu szybko się roznosi po okolicy i dobrze.
 
 
Tuż po osiemnastej, rozpoczęło się polewanie piw. Marcina Surmę w tym dniu, zastąpił Maciek Żyhałko. Przyznam szczerze, że ja, jak i wiele osób zebranych tego dnia w Browarze Warmia, obawiało się deugustacji konkursowych piw, a to z powodu dodatku warzyw. Obawy były nieuzasadnione, wszystkie piwa, nie dość że nie odrzucały ani aromatem, ani smakiem, to jeszcze były bardzo pijalne i smakowite. Jedno z piw było z dodatkiem selera (piwo numer 1), jedno z marchewką (piwo numer 2), jedno z dodatkiem buraka (piwo numer 3), choć większość z nas, przeczuwała, że to był pomidor oraz piwo z dodatkiem papryki (numer 4). Prawda, że zacny zestawik 'berlinerów'?
 
 
Jak wspomniałem wyżej, wszystkie piwa były smakowite. Dla mnie osobiście, najlepsze były te z selerem i burakiem. Te marchewkowe było także bardzo dobre, jakkolwiek, marchewka była zbyt niuansualna jak dla mnie. Oczekiwałem większego 'buha' marchewki. 
 
Tak jak dla mnie, tak i dla większości zebranych gości, te same piwa najbardziej przypadły do gustu. Czwarte miejsce z liczbą głosów 24 zajął Karol Wieczorek i jego paprykowe piwo.
 
 
Trzecie miejsce zajął Kuba Szymański i jego marchewkowe, z liczbą głosów 26. 
 
 
Drugi tego dnia, z awansem do półfinału, był Piotrek Starowicz z liczbą głosów 32. Jego piwo, to te buraczane. 
 
 
Pierwsze miejsce natomiast i także awans do półfinału, zajął nieobecny tego dnia, Marcin Surma. Liczba głosów oddanych na jego piwo z selerem, to 45.
 
 
Gratulacje dla tych co przeszli dalej i wielkie brawa dla tych także, którym się ta sztuka nie udała. Niemniej jednak piwa wszystkie były naprawdę bardzo dobre. 
 





 
W przyszłym miesiącu czeka nas pierwszy półfinał. Piwowarzy, którzy do niego awansowali, walczyć będą orężem pod postacią New England IPA. Dla fanów 'ipek' tych 'soczkowych' bardziej, pozycja obowiązkowa, więc już teraz chciałbym waz zaprosić na kwietniowe spotkanie z piwowarami. Wasze zdrowie!

sobota, 9 marca 2024

Z wizytą w Browarze Spiż we Wrocławiu

Trzeciem i ostatnim browarem, który udało mi się odwiedzić podczas ostatniego mojego pobytu we Wrocławiu, był najstarszy polski browar restauracyjny - Browar Spiż. 
 
 
Browar znajdujący się pod adresem Rynek Ratusz 2, otworzył się na swoich klientów w czerwcu 1992 roku. Jak widzimy, działa już ponad 30 lat. No nie powiem, szacunek. Otwarty jest codziennie w godzinach 12:00-00:00. Tu się przy tych godzinach zatrzymam na chwilę, gdyż nie do końca jest to prawda. Jak sam doświadczyłem ostatnio, piwa tam można napić się już od 11:00, ale kuchnia zaczyna pracę dopiero od 12:00. Taki czasowy myk.
 
 

Browar zajmuje pomieszczenia piwniczne i przypomina trochę taką szewjkową chatę. W sali głównej mamy bar i dwunaczyniową miedzianą warzelnię. 
 

 
Fermentownia i leżakownia jest w pomieszczeniu obok, ale niedostępnym dla ogółu. Część tego można podziwiać przez szybę, kierując się w stronę sali głównej.
 
 
W momencie mojej wizyty, a było to tuż po 11:00, sala glówna była pusta, a ja byłem jedynym gościem. Mam jednak wiedzę, że cały Spiż zapełnia się w godzinach popołudniowych i wieczornych, a latem na zewnątrz działa ogromny ogródek piwny, który każdego dnia wypełniany jest do ostatniego krzesła.
 

Na barze dostępnych kilka piw, które jak mi wiadomo stanowią stały zestaw browaru. Mamy więc tu: jasne, ciemne, miodowe, karmelowe, bananowe i wiśniowe. 
 
 
Jak widać, zestaw dość ekstrawagancki, że tak to ujmę. Mimo informacji w menu o desce sampli, okazało się, że browar czegoś takiego nie oferuje, więc postanowiłem zamówić dwa małe, o pojemności 300 mililitrów. Padło na jasne (pils) oraz ... bananowe. Cóż mogę o tych dwóch smakołykach napisać? Pils bez szału, do wypicia, a jakże, ale bez jakiegoś większego zachwytu. Zaskoczyło mnie za to bananowe, które to ... wypiłem ze smakiem. Może dlatego, że dawno czegoś podobnego nie miałem okazji skosztować, a może po prostu dlatego, że naprawdę tego dnia mi smakowało.
 
 
Tak było. Co ciekawe, pani obsługująca mnie, do piwa podała mi chlebek ze smalcem. Po wypiciu tych dwóch piwek, zakończyłem pobyt w Spiżu.
 
 
Cóż mogę napisać na koniec o Browarze Spiż? Najstarszy browar restauracyjny, co dość mocno się odczuwa będąc na miejscu. Tu, piwna rewolucja nie dotarła i z jednej strony to dobrze, a z drugiej, myślę że warto by było dodać swieżego oddechu temu browarowi i ofercie piwnej, bo mimo wszystko delikatnie to trąci myszką. Co jeszcze? Wieczorami atmosfera jest tu na pewno fajniejsza, niż tuż po otwarciu. Gwar, stukot kufli i litry lejącego się piwa. Ja na to nie trafiłem, ale też nie miałem zbytnio okazji. Fajnie wpaść, by poznać najstarszy browar restauracyjny od środka. Wasze zdrowie!

wtorek, 5 marca 2024

Z wizytą w Browarze Złoty Pies we Wrocławiu

Drugim browarem, który ostatnio odwiedziłem będąc we Wrocławiu, był Browar Złoty Pies.
 
 
Przyznam szczerze, że obawiałem się trochę tej wizyty. Czemu? Otóż, sporo niezbyt pochlebnych opini słyszałem na temat tego miejsca i serwowanego tam piwa. A jak tam jest naprawdę? No to zacznijmy od początku.
 
Browar Złoty Pies działa na rynku od 2015 roku. Zlokalizowany jest przy Rynek 41. Otwarty jest na swoich klientów codziennie w godzinach: poniediałek-środa 14:00-22:00, czwartek 14:00-23:00, piątek 14:00-00:00, sobota 12:00-00:00 i w niedziele od 12:00 do 22:00.
 
Browar zlokalizowany jest na piętrze kamienicy, w pomieszczeniu restauracyjno-barowym, do którego wchodzi się po krętych schodach. Tuż po wejściu, naszym oczom, ukazuje bardzo przyjemnie urządzone, przytulne wnętrze, w którym króluje drewno, cegła, no i oczywiście miedź. Ta ostatnia, w postaci dwunaczyniowej warzelni, która umiejscowiona jest na końcu takiej ala stodoły. Naprawdę, bardzo fajnie i tak sielsko i trochę przaśnie to wygląda. Mi się bardzo podoba.
 
 
Ściany lokalu zdobią plakaty z psami, które to pieski możemy podziwiać na etykietach miejscowych piw, a także schemat procesu warzenia piwa. Fajnie!
 



 
Tu przy warzelni mamy zlokalizowany bar, który zaopatrzony jest w kolumnę z sześcioma kranami. 
 

Na tych sześciu kranach, w dniu mojej wizyty, podpięte były takie piwa jak: Bokser (pils), Golden Retriever (pszeniczne), Pit Bull (IPA), Chow Chow (fruit ale z wiśniami i kokosem), Basset (amerykańska pszenica) oraz Nowofunland (porter bałtycki). Całkiem zacny zestaw, prawda?
 
 
Wszystkie te sześć piw, można zamówić w postaci deski degustacyjnej i z tej opcji skorzystałem. Po chwili, na stole pojawiła się wspomniana deseczka z sześcioma piwkami, w szklaneczkach o pojemności 150 mililitrów. Po podaniu deski na stół, nastąpiło bardzo miłe przedstawienie wszystkich piw, przez obsugującego stolik kelnera. Super!
 
 
No a jak same piwa? Hmm, no powiem tak. W przypadku Złotego Psa, mamy podobną sytuację, jak z Piwnicą Świdnicką. W zestawie, nie było piw słabych, ale nie było też wybitnych. Podobnie, jak w pierwszym opisanym browarze, wszystkie były jakby ugrzecznione. Większych wad nie zauważyłem. Po prostu, jakby skrojone na masowego odbiorcę, co mnie jednak nie dziwi. Dobre, ale grzeczne. Mi najbardziej do gustu przypadły pils (przyjemna goryczka), pszenica (fajne bananki) i porterek (po nim, jako ostatnim, troszkę zaszumiało - alkohol, bardzo ładnie ukryty). 
 
 
 
Poza piwami z kranu, browar oferuje całą masę swoich piw w butelkach.
 
 
Skorzystałem i z tej opcji i zamówiłem sobie jedno z nich, a mianowicie Dobermana (red IPA). 
 
Podsumowując, ja sam jestem bardzo miło zaskoczony wizytą w Złotym Psie. Moim zdaniem jest to bardzo fajne miejsce do spędzenia wolnego czasu, przy całkiem dobrym piwie. Jako, że jest to browar restauracyjny, to także tutaj możemy się posilić. Nie będąc głodnym, z tej opcji nie skorzystałem, ale może następnym razem. Do tego, bardzo miła, profesjonalna i sprawna obsługa. Miejscówka i piwa, na pewno do powtórzenia. 
 
 
Na zdravi!