wtorek, 2 grudnia 2025

Z wizytą Browarze Miejskim Pompa w Rumi

Drugim browarem, który odwiedziłem podczas mojej ostatniej wizyty w Trójmieście, był browar zlokalizowany w Rumi, a tymże był Browar Miejski Pompa. Powiecie pewnie, że Rumia, lub jak miejscowi mawiają Rumunia, to nie Trójmiasto. Nie macie jednak racji, to też jest Trójmiasto ... Kaszubskie. 
 
To właśnie w tej kaszubskiej miejscowości, w tym roku otworzył się nowy pomorski browar, a dokładniej Browar Miejski Pompa.
 
 
Browar mieści się na ulicy Józefa Hallera 2 i czynny jest od wtorku do niedzieli w godzinach: wtorek-czwartek oraz niedziela 12:00-22:00 i piątek-sobota 12:00-23:00. 
 
Budynek browaru, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz prezentuje się bardzo okazale. To, co rzuca się w oczy od samego początku, to cegły, cegły i jeszcze raz cegły, a ja bardzo lubię cegły. 
 
 
Ale to tylko początek ekscytacji, tuż po otwarciu drzwi, wita nas bar z nalewakami oraz dwunaczyniowa, miedziana warzelnia, wybita przez polskich rzemieślników z firmy Minibrowary.pl. Sekundę po wejściu do lokalu, wiemy, że jesteśmy we właściwym miejscu. Na domiar tego, wita nas jeszcze uśmiechnięta i przesympatyczna obsługa. No, czy nie za dużo szczęścia na sam początek? Wnętrze browaru, poza tym co widzimy na samym początku, wygląda naprawdę przyjemnie i zachęcająco do spędzenia w tym miejscu wolnego czasu.
 

 
Dalsza część pobytu też była super, pomimo faktu iż nie udało mi się spotkać z piwowarem i zobaczyć pomieszczenia z tankami. Nadrobimy następnym razem.
 
Informacja o tym, co na kranach, także szybko dociera do mnie. Wypisane na tablicy mamy: pils, marcowe, IPA i Schwarzbier. Brzmi całkiem zacnie. Jak się jednak okazuje, IPA to nówka nieśmigana i jeszcze nie podłączona do wyszynku, No kolejna szkoda, ale i kolejny powód, by znowu tu zawitać. 
 
Na początek zamawiam zestaw degustacyjny w postaci trzech sampli po 150 mililitrów każdy. Mamy więc pilsa, oktoberfesta i 'czarne piwo'. Próbujemy!
 
Pils, który poszedł na pierwszy ogień, okazał się piwem delikatnym, z wyrazistymi nutami ziołowymi i lekką goryczką. Dobry ... po prostu dobry. Jako drugie wpadło do gardziołka marcowe i tutaj, hmm, no może się nie zawiodłem, ale lekko zaskoczyłem, bo było to piwo bardzo ugrzecznione jak na ten styl. Oczywiście było słodowe, ale jakoś ta 'marcowość' była zbyt lekko zaznaczona, jak dla mnie. No i goryczka też ciut mogłaby być większa. Ostatnia próbka za to, okazała się petardą. Kochani, miejscowy Schwarzbier to istny piwny cymes. Cudowne aromaty czekoladowo-kawowe, plus delikatny razowe pieczywko. Pachnie obłędnie, a w smaku jeszcze lepsze. Do tego ma się wrażenie, że to taki owsiany Schwarzbier, bo cudownie smukły, fenomenalnie przepływający przez język, gardło i przełyk. No i tak przemiła nienachalna goryczka. Od razu po próbce zamówiłem pół literka, bo stupięćdziesiątka tylko mnie rozochociła. To piwo, naprawdę skradło mi serce. Zresztą, ja skusiłem się jeszcze na kolejny kufel czarnego złota, a degustację zakończyłem jeszcze dużym pilsem. 
 



 
Ale Pompa to nie tylko dobre piwo, ale także i smakowite jadło. Ja podczas wizyty, skosztowałem burgera z frytami i się objadłem bardzo i z wielkim smakiem. Kusiła mnie jeszcze beza na deser, ale tym razem jednak odpuściłem. 
 
Co do cen, to bardzo rozsądne, jak na Trójmiasto. Nie trzeba brać złotej karty hehehe. 
 
Podsumowując, super miejsce z dobrym i doskonałym piwem oraz przyjemną i przyjazną bsługą. Postaram się jeszcze raz w tym roku odwiedzić, bo miejsce to kusi bardzo klimatem oraz czarnym płynem, a i jeszcze obiecałem sobie spróbować 'ipki'. Do zobaczenia więc w Rumi i Na zdrowie!
 
PS. Madame de Pompadour byłaby zachwycona :-) 

niedziela, 30 listopada 2025

Z wizytą w eksperymentalnym minibrowarze w Browarze Amber w Bielkówku

Ostatnia sobota listopada, to czas andrzejkowych szaleństw, wróżb i tańców. To także dobry czas na to, by odwiedzić starych znajomych i zobaczyć, jakie zmiany nastąpiły, w ostatnim czasie, w zaprzyjaźnionym browarze. Te zmiany, to był jeden z powodów mojego pojawienia się w Trójmieście. A cóż to za zmiany, pewnie spytacie?
 
Najważniejszą zmianą w Browarze Amber, bo o ten zaprzyjaźniony piwny przybytek chodzi, jest eksperymentalny minibrowarek, który został zainstalowany w budynku leżakowni. W tej, którą odwiedza się na końcu, podczas wycieczek z browarze, której to tankofermentory, wieczorami podświetlane są i już z dalekiej odległości prowadzą przybysza do celu. 
 
Minibrowar, który czeka jeszcze na oficjalne odbiory, to armatura stworzona na specjalne zamówienie Browaru Amber. Składa się z wazelni, a właściwie warzelenki, kilku małych unitanków, lini rozlewniczej, stacji CIP oraz hopguna. 
  
 
Warzelnia, to aparatura o wybiciu 1 hektolitra, czyli 100 litrów.  Można powiedzieć, że 100 razy mniejsza, niż ta główna warzelnia browaru. Napędzana jest parą, tak by odtworzyć takie same warunki, jakie panują w warzelni głównej. 
 
Obok warzelni, mamy rząd sześciu zbiorników fermentacyjno-leżakowych. Cztery z nich mają pojemność 100 litrów, a dwa 200 litrów.
  

 
Z drugiej strony warzelni, mamy stację CIP i maszynę rozlewniczą. Można w niej napełnić 4 butelki równocześnie. Dalej, zainstalowany jest hopgun. 
 

 
 
Wszystko to wygląda bardzo kompaktowo, ale prezentuje się bardzo przyjemnie i ładnie. Powyższy minibrowar został zainstalowany na potrzeby próbnych warek, eksperymentalnych i okolicznościowych warzeń, a także w celu zaspokojenia specjalnych zmówień. Cześć warzonych na tej mikrowarzelni piw, z tego co się dowiedziałem, będzie także dostępna komercyjnie. 
 
Pozostaje nam tylko czekać na pierwsze wypusty uwarzone na nowym sprzęcie. Ja już się nie mogę doczekać. 
 
 
Na koniec małe post scriptum. Odwiedzając ten mały browarek i rozmawiając z Markiem Skrętnym, dyrektorem marketingu Browaru Amber, stwierdziliśmy, że super by było, gdyby na polskich wioskach, były małe browary, z zainstalowanymi takimi właśnie mikrowarzelniami, które by zaspokajały potrzeby miejscowej ludności, a także i przybyszy z innych zakątków. Oczywiście, fajnie jakby to były gospody, gdzie oprócz miejscowego piwa, serwowano by także miejscowe jadło. Ach ... marznia!  

piątek, 8 sierpnia 2025

Święto Warmińskiego Piwowara 2025 w Dywitach

Pierwsza sobota, to jak zwykle czas największego olsztyńskiego, a właściwie dywickiego, lub lepiej powiedzieć warmińskiego święta. Tym świętem, jak pewnie się domyślacie, jest Święto Warmińskiego Piwowara, które co roku organizowane jest przez Gminę Dywity, a w którym udział biorą browary województwa warmińsko-mazurskiego (Kormoran, Warmia, Ukiel, Miejski Olsztyn, Nowomiejski, Mazurski, Mikołajki i Green Head), miodosytnia (ZULI) oraz inni rzemieślnicy, w tym też domowi. Nie brakuje dobrego jadła, zabaw oraz fenomenalnej muzyki. 
 
Mnóstwo cudownego rzemieślniczego piwa, w mnogiej liczbie styli, miody pitne, cydry, nalewki, bimbe, plus pajdy ze smalcem, kartacze, ziemniaki z gzikiem, bigos, zapiekanki, swojskie wędliny plus dźwięki, między innymi Wandy i Bandy, czy DAAB, to przepis na najlepszą imprezę plenerową organizowaną na Warmii. Co roku jest lepiej i jak co roku, po zakończeniu czeka się na kolejną, przyszłoroczną odsłonę. 
 
Ja tym razem, większość czasu spędziłem za ladą, gdzie polewałem miody sesyjne, cydry, wina miodowe i miody pitne, więc nie za bardzo miałem czas na relaks i foty, ale to co ustrzeliłem, mam nadzieję, ubarwi ten post. Zapraszam na fotorelację. 
 
 

























czwartek, 5 czerwca 2025

Z wizytą w Folwarku i Browarze Wąsowo w Wąsowie

W ostatnią sobotę maja, tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, wybrałem się na Wielkopolskę, gdzie miałem przyjemność odwiedzić jeden z najnowszych polskich browarów. Dzięki inwitacji ekipy Folwarku i Browaru Wąsowo, w osobach Piotrka, Maćka, Bogusia, Marka, Adama i Maksa, wraz z kilkoma innymi blogerami i vlogerami, po wielu miesiącach przerwy, udało się odwiedzić kolejny polski browar. 
 
 
Wszystko zaczęło się od wyprawy pociągiem do Poznania, skąd z Dworca Głównego, odebrał mnie Janek z vloga Piwna Kompania, z którym pojechaliśmy do najbardziej znanego poznańskiego piwnego sklepu - Piwa Świata. Tam spotkaliśmy się z resztą ekipy i po odwiedziach w miejscowym muzeum piwa, wyruszyliśmy ku przygodzie do Wąsowa. 
 
To, co od początku zaskoczyło, po przybyciu na miejsce, to urokliwość miejsca do którego nas zaproszono. Folwark Wąsowo to kompleks bardzo wielu budynków, w skład których wchodziła dawna stajnia, przerobiona na hotel, dawna gorzelnia, przerobiona na browar, wraz z halą balową, budynek restauracji, garaże i inne, których jest naprawdę sporo. Większość budynków super odrestaurowana. Wokół masa zieleni. To wszystko sprawia, że w miejscu można zakochać się od pierwszego wejrzenia. 
  
Na początku, po całym kompleksie oprowadził nas pan Jan, ojciec właściciela folwarku i współwłaściciela browaru. Była to fantastyczna lekcja historii Wąsowa i samego folwarku oraz okazja do poznania fenomenalnego człowieka. 
 
Po tym, nastąpiło oficjalne zwiedzanie browaru, po którym oprowadzał nas jeden z piwowarów browaru, znany wszem i wobec Marek Kamiński, właściciel i piwowar Browaru Kingpin. To on pokazał nam wszystki zakamarki dawnej gorzelni, w której teraz zainstalował się browar. 
 
 
 

Zaczęliśmy od końca, czyli od magazynu, skąd przenieśliśmy się do warzelni.
 
 
Warzelnia to dwunaczyniowe machinarium z nierdzewki, które to do browaru dostarczyła firma Brauhaus Joh. Albrecht. Pojemność nominalna zbiorników, to jak pamiętam 12 hektolitrów. Obok warzelni, mamy zainstalowaną także wirówkę, czyli szerzej znany w branży whirlpool. 
 


 
Następnie udaliśmy się do pomieszczenia ze zbiornikami fermentacyjno-leżakowymi, gdzie mieliśmy okazję skosztować także piwa prosto z tanku. Zbiorników o pojemności 20 hektolitrów jest w sumie sześć.
 




 
W następnym krokach poszliśmy na przyszły rozlew do butelek oraz miejsca, gdzie już wkrótce zostanie zainstalowany pasteryzator, dzięki któremu piwa Browaru Wąsowo będą mogły wyruszyć w świat. Pokazano nam też miejsca, które w przyszłości mają zostać przerobione na kolejną leżakownię, na wielokran oraz jeszcze na inne funkcje usługowo-produkcyjne. 
 
Szczerze? Browar nowoczesny, z dużym potencjałem na rozwój. Po wizycie, obowiązkowa fotka grupowa, czyli goście wraz z gospodarzami.
 
 
Po odwiedzianch browaru i ciekawych historiach opowiedzianych przez Marka i nie tylko, przyszedł czas na relaks i dobrą zabawę, w połączeniu z doskonałym jadłem i wspaniałym piwem. Tu trzeba zaznaczyć, że na początek swojej działalności, browar przygotował następujące piwa: grodziskie (Grodzisznik), pils (Kowal), Berliner Weisse (Chochlik), pszeniczne (Karczmarka), APA (Rymarka) i West Coast IPA (Utopiec). Powiem tak, wszystkie prezentują bardzo wysoki poziom, choć me serce skradły dwa, czyli grodziskie i APA. Jest to o tyle ciekawe, że ja wielkim fanem 'grodziszów' nie jestem. Lubię wędzonki, ale w trochę innym, mocniejszym, bardziej wyrazistym wydaniu. Wąsowiacy, jednakże, przygotowali to piwo tak wyśmienite, że w ciągu pobytu wypiłem go w liczbie, co najmniej, kilkunastu teku. Fenomenalna rzecz. Będąc w Wąsowie, koniecznie musicie spróbować. APA natomiast, to takie dawne podejście do tego stylu, które bardzo lubię i szanuję. 
 

 
Piwa te można zakupić na wynos, w miejscowej restauracji (Źrebięciarnia), która połączona jest, tak jakby, ze swego rodzaju wielokranem, jednakże tylko w litrowych petach, co mi akurat nie przeszkadza. Ja lubię świeże piwa w petach. Co do oferty gastronomicznej, to naprawdę pysznie tu karmią. W jadłospisie dania lokalne oraz kuchnia polska i nie tylko. Superancki tatar też jest.
 
Gdyby tego było mało, to późnym wieczorem, mieliśmy projekcję finału piłkarskiej Ligi Mistrzów, turniej tenisa stołowego, tańce i karaoke. Muszę przyznać, że tych atrakcji się nie spodziewałem, a we wszystkich brałem udział. Przy ping-pongu straciłem całkiem sporo kalorii, za co dziękuję. 
 
Jak widzicie, Folwark i Browar Wąsowo, to bardzo ciekawe, intrygujące i smakowite, warte odwiedzenia miejsce. Ja jestem oczarowany i serdecznie polecam każdemu zrobić trochę kilometrów, wybrać się do 'WLKP', by skosztować dobrego piwa oraz wszystkich miejscowych atrakcji. 
 
Na koniec, chciałbym wszystkim zaangażowanym w mój przyjazd oraz wszystkim dobrym starym znajomym, podziękować serdecznie za spotkanie, za pogaduchy oraz za bardzo fajny czas. Mam nadzieję, że to nie ostatnie takie spotkanie. Wasze zdrowie Panie i Panowie!